Źródło: https://opencaching.pl/viewcache.php?wp=OP84C3, 06.04.2020r.
Seryjny morderca z Kalisza.
Mężczyzna urodził się 17 lutego 1933 roku, w Kaliszu, jako najstarszy z trzyosobowego rodzeństwa. Wywodził się z inteligenckiej rodziny. Jego ojciec- Eugeniusz Arnold był lutnikiem oraz współwłaściciel wytwórni fortepianów, z kolei mama opiekowała się domem. Nikt wtedy nie mógł przypuszczać, że wyrośnie z niego seryjny morderca. Mężczyzna twierdził, że zdał maturę i zdobył zawód, natomiast żadne dokumenty tego nie potwierdzały. Wręcz przeciwnie podczas sprawy sądowej jego ojciec zaprzeczył jakoby Bogdan miał jakiekolwiek wykształcenie. Relacjonował również, iż jego syn miał wręcz problemy z nauką.
Bogdan Arnold nie miał natomiast problemów z nawiązywaniem kontaktów z kobietami. Dość łatwo przekonywał je do siebie, o czym świadczą dwa fakty. Po pierwsze w ciągu 10 lat był aż trzykrotnie żonaty, po drugie, kiedy był singlem nie miał trudności, aby przekonać przypadkowo poznaną kobietę, żeby poszła z nim do jego mieszkania. Ponadto, Bogdan Arnold dość często zmieniał miejsce zamieszkania. To wszystko świadczy również o braku jego stabilizacji emocjonalnej.
W 1961 roku mężczyzna przyjechał do Katowic. Były to czasy, kiedy miasto to zamieszkiwały różne grupy ludzi. Katowice słynęły wtedy z dobrze rozwiniętego rynku pracy. Zjeżdżali się tam mieszkańcy całej Polski w celach zarobkowych. Jednym z takich osób był Bogdan Arnold. Człowiek, który stworzył idealną historię na film o seryjnym mordercy.
Małżeństwa seryjnego mordercy.
Mężczyzna zamieszkując w Katowicach był już po trzech rozwodach. Swój pierwszy związek małżeński zawarł dość szybko, ponieważ już w wieku 17 lat poślubił Jadwigę M. Niestety jednak jego skłonności do agresji i alkoholu, po siedmiu latach, doprowadziły do rozpadu związku. Przez kolejne kilka miesięcy mężczyzna żył w konkubinacie z Cecylią S., ale i ten związek się rozpadł. Podczas późniejszych przesłuchań Cecylia S. relacjonowała, iż któregoś razu, kiedy jej partner wrócił do domu pijany zgwałcił ją osiem razy podczas jednej nocy każąc siebie gryźć po plecach i piersiach. Ponadto uprawiał z nią od 2-5 stosunków seksualnych dziennie.
Niedługo później Bogdan Arnold ponownie ożenił się. Jego wybranką była Weronika C. Niestety i ten związek nie przetrwał. Zaledwie po roku rozwiedli się. Powodem miała być agresja i alkoholizm.
Mężczyzna nie był długo singlem. W 1961 roku ożenił się po raz trzeci. Zycie próbował sobie poukładać z Władysławą P. Niestety próby te spełzły na niczym. Powód rozpadu ich związku najlepiej opisuje fragment jej zeznań z 1967 roku:
„Wyzywał mnie od najgorszych. Wiązał ręce i nogi drutem, a do pochwy wkładał butelki po wódce. Dopiero, kiedy mnie upokorzył, osiągał satysfakcję seksualną. Bił mnie, katował, a później przytulał i przepraszał. Wtedy osiągał orgazm”.
Kobiety mimo wszystko nie zdawały sobie sprawy z tego, iż ich były mąż może należeć w przyszłości do grupy ludzi, których określa się mianem seryjnych morderców.
Katowice- ujawnienie seryjnego mordercy.
Jak zeznawał ojciec Bogdana Arnolda- Eugeniusz- jego syn od zawsze wykazywał skłonności sadystyczne. Późniejsze małżeństwa mężczyzny świadczą jedynie o tym, iż nie wyrósł z psychopatycznych zachowań. Ponadto, doszedł do tego alkoholizm, który jedynie pogłębiał problemy emocjonalne Bogdana. Mężczyzna pracował jako elektryk. W pracy, dla której przyjechał do województwa Katowickiego, był traktowany jako pracowity, zdolny i otwarty człowiek. Niestety jednak jego problemy alkoholowe sprawiały, że nierzadko miewał kłopoty w pracy. Dość ciepło wypowiadali się o nim również jego sąsiedzi, którzy twierdzili, że Bogdan jako fachowiec zawsze chętnie oferował swoją pomoc. Mężczyzna mieszkał na poddaszu kamienicy. Pomieszczenie zostało przerobione na lokal mieszkalny ze względu na problemy jakie wtedy istniały w związku z najmem mieszkań. Czas wolny spędzał zazwyczaj w barach. To tam poznał swoją pierwszą ofiarę.
Pierwsza ofiara Bogdana Arnolda.
Poznali się w barze Kujawiak. Był rok 1966. Bogdan siedział przy stoliku i pił alkohol. Po chwili podeszła do niego pochodząca z Wołynia kobieta- Maria B. Poprosiła ona 33-letniego mężczyznę, aby postawił jej piwo. W trakcie rozmowy kobieta powiedziała, że szuka noclegu. Był to przynęta zarzucona na Bogdana, ponieważ kobieta okazała się później prostytutką. Niestety nie wiedziała, iż stanie się pierwszą ofiarą seryjnego mordercy. Bogdan zaproponował jej spacer, a później kolację u niego w mieszkaniu. Maria B. zgodziła się.
Jak później zeznawał kobieta prowokowała go odsłaniając piersi i uda. Mężczyzna zrozumiał sygnały, jakie wysyła mu kobieta, a kiedy zaczął się do niej dobierać ta zapowiedziała, iż oczekuje 500 złotych w zamian za seks. To zdenerwowało Bogdana, w związku z czym wyprosił ją z mieszkania. Kobieta jednak zanim wyszła podarła swoją koszule i powiedziała, że jeżeli nie dostanie pięciuset złotych to zgłosi na policję gwałt. Bogdan stanowczo wyprosił Marię, natomiast, kiedy ta skierowała się do drzwi dotarło do mężczyzny, iż może mieć kłopoty przez jej oskarżenie.
Źródło: https://gloswielkopolski.pl/tag/bogdan-arnold, 06.04.20204.
Morderstwo.
Spanikowany podbiegł do niej od tyłu i kopnął w okolice zgięcia kolana, a kiedy Maria przyklękła mężczyzna zaczął dusić ją rękoma od tyłu. Ta jednak broniąc się podrapała swojego mordercę. Bogdan chwycił w tym momencie za młotek, który leżał obok na komodzie i uderzył prostytutkę kilka razy w głowę. Kiedy jej ciało osunęło się położył je na tapczanie. Dotarło do niego, że kobieta nie żyje. Nie wiedząc co zrobić zostawił ciało i poszedł do baru. Następnie bojąc się, że ktoś odkryje zwłoki wrócił do domu i schował je w tapczanie. Pił przez trzy kolejne dni zastanawiając się, co zrobić z denatką.
Doszedł do wniosku, że spali zwłoki, ale kiedy podjął takie próby, paląc odrąbaną dłoń i rzeczy denatki, okazało się, że nie ma do tego warunków i jest to niewykonalne. W związku z tym postanowił, iż rozetnie brzuch i wyciągnie wnętrzności, które spuści otworem kanalizacyjnym, z kolei same ciało wsadził do wanny. Zapobiegając dalszemu rozkładowi zwłok kupił około dziesięciu paczek chloru rozpuścił go i zalał gorącą wodą. Ponadto odciął głowę od zwłok i wsadził ją do garnka z gorącą wodą, który zresztą należał do jego sąsiadki. Kobieta gotowała w nim bieliznę przeznaczoną do prania. Garnek postawił na elektrycznym grzejniku i poszedł do baru na wódkę. Kiedy wrócił odpalił elektryczny grzejnik i poszedł spać. Po przebudzeniu głowa leżąca w garnku była już zagotowana. Na końcu Bogdan przykrył wannę ceratą i postawił na niej skrzynie od tapczanu.
Sprawa Ludmiła G.
Ta sprawa mogłaby być świetnym scenariuszem na film o seryjnym mordercy. Ludmiłę również seryjny morderca poznał w barze. Podobnie jak jej poprzedniczka też była prostytutką. Kobieta twierdziła, iż została wciągnięta siłą do mieszkania przez kompletnie pijanego mężczyznę, który poddusił ją ręcznikiem, podarł jej ubranie, związał ręce drutem, a następnie zgwałcił. Przeżyła, jednak jej kat był na tyle pijany, że nie miał siły udusić swojej ofiary i kiedy zasnął Ludmiła G. uciekła z mieszkania. Niestety drzwi wyjściowe od kamienicy były zamknięte, przez co kobieta nie mogła wydostać się z budynku.
W podartych ciuchach z rękoma związanymi drutem bezczynnie czekała, aż uwolnili ją dopiero mieszkańcy kamienicy, którzy wychodzili z rana do pracy. Ludmiła G. była w takim stanie emocjonalnym, że nie potrafiła wyjaśnić w racjonalny sposób, co się stało. Zadzwoniono po milicję jednak funkcjonariusze zlekceważyli sprawę ze względu na wątpliwą sytuację kobiety. Nie potrafiła podać nazwiska mężczyzny, z którym, jak się jednak okazało, dobrowolnie wyszła z baru, a także dokładnego adresu. Znała jedynie numer kamienicy. Jej wiarygodność podważał również fakt, że była prostytutką.
Niezidentyfikowana ofiara.
Kolejna ofiara Bogdana Arnolda nie została zidentyfikowana. Co do niej sprawca zmieniał również okoliczności morderstwa. Wiadomym jest, że poznali się w barze „Mazur”, następnie seryjny morderca zaprosił kobietę do swojego mieszkania. Jak stwierdzono, około czterdziestoletnia kobieta zgodziła się pójść z mężczyzną. Co dalej się działo nie do końca jest pewne. Morderca zmieniał często swoje zeznania. Raz twierdził, że kobieta odkryła zwłoki Marii B., innym razem relacjonował, iż zaprosił ją do mieszkania już z zamiarem jej zamordowania. Najbardziej prawdopodobną wersją była jednak ostatnia. Bogdan Arnold oznajmił, iż zaprosił ją do mieszkania chcąc uprawiać z nią seks. Był jednak tak pijany, że nie miał na to siły wobec czego związał jej ręce i nogi, aby do rana mu nie uciekła.
Po przebudzeniu mężczyzna znęcał się i gwałcił kobietę wielokrotnie. Ostatecznie udusił ją, gdy ofiara zaczęła krzyczeć słyszałąc kroki na schodach.
Po morderstwie pociął ciało kobiety przy użyciu noża i piły, Odrąbał jej głowę, ręce i nogi. Rozciął brzuch, a wnętrzności pociął na kawałki i spuścił w rurze kanalizacyjnej. Resztę ciała włożył do wanny obok zwłok Marii B. Z kolei głowę ofiary wsadził do garnka i ugotował.
Po wszystkim pojechał autobusem z kolegami do Halemby i tak się opił alkoholem, że na drugi dzień nie poszedł do pracy. Aby mieć usprawiedliwienie postanowił młotkiem złamać sobie palec. Do pracy wrócił po trzech dniach.
Niedorozwinięta umysłowo prostytutka.
Trzecią ofiarą seryjnego mordercy była Stefania M. – prostytutka niedorozwinięta umysłowo. Okoliczności jej zamordowania również nie do końca są znane. Ostatecznie przyjęto wersję jakoby Stefania zaczepiła Bogdana pod barem „Hungaria” proponując mu seks. Polski seryjny morderca zaprosił ją do swojego mieszkania w kamienicy na strychu. Prostytutka spędziła u mężczyzny całą noc. Rano postanowił kobietę obezwładnić, więc wstał z łóżka i chciał ją wyprosić twierdząc, że musi iść do pracy. Zaspana kobieta poprosiła go, aby poszedł do pracy, ona będzie sobie spać. Jak wróci to ją wypuści. Morderca oznajmił, że może tak być natomiast musi ją związać, bo boi się, że go okradnie. Niedorozwinięta umysłowo prostytutka zgodziła się na to. Nie wiedziała nawet, że był to sposób na morderstwo.
Bogdan Arnold związał kobietę, a do pracy już nie poszedł. Cały dzień i noc odbywały się orgie seksualne, w trakcie, których seryjny morderca bił ją grubym prętem i kopał prądem. Po kilkunastu godzinach udusił kobietę kablem elektrycznym.
Jej ciało również poćwiartował, a głowę ugotował. Zwłoki umieścił w wannie.
Źródło: https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/poznan/seryjny-morderca-z-kalisza-zwloki-kobiet-trzymal-w-swoim-mieszkaniu-w-katocach/zy5d2wp, 06.04.2020r.
Ostatnia ofiara polskiego seryjnego mordercy.
Ta zbrodnia różniła się od pozostałych. Ofiarę poznał 22 maja 1967 roku przed dworcem PKP w Katowicach. Helgę S. zaprosił do siebie, aby się ogrzała. Kobieta mu uległa i udali się do jego mieszkania. Tam zjedli kanapki, wypili wódkę i położyli się spać. Następnie mężczyzna zaplanował taki sam schemat postępowania jak z poprzednią ofiarą. Pod pretekstem, że musi wyjść z mieszkania doprowadził do związania kobiecie rąk. Kiedy ta się zgodziła morderca nie wyszedł już z mieszkania. Helga S. przez dwa dni była gwałcona po czym uduszono ją pończochą. Bogdan Arnold jej zwłoki zostawił pod oknem, ponieważ w wannie nie było już miejsca.
To już koniec.
Po czwartej zbrodni seryjny morderca zdał sobie sprawę, że to już długo nie potrwa. Ciał nie ma gdzie chować, ani co z nimi robić. Smród, jaki panuje w mieszkaniu jest już nie do zniesienia w związku, z czym sam musi się ewakuować. Wyszedł z mieszkania, a wracał do niego, co kilka dni jedynie je wywietrzyć. Brak jego obecności oraz smród wydobywający się z pomieszczenia spowodował, że jeden z sąsiadów 8 czerwca udał się na komisariat Milicji złożyć zawiadomienie odnośnie podejrzenia, iż Bogdan Arnold zmarł w mieszkaniu, a jego ciało gnije od kilku dni.
Milicjanci, którzy przybyli na miejsce odczuli niewiarygodny smród rozkładającego się ciała. Jednak nie chcąc wywarzać drzwi poprosili o pomoc straż pożarną, która otworzyła je od środka wchodząc przez okno. Smród był tak ogromny, że strażak, który wchodził do mieszkania potrzebował maskę przeciwgazową. W całej kamienicy był jeden wielki rój much.
Milicjanci ustalili, iż w mieszkaniu znajdują się ludzkie szczątki zwłok w różnym stanie rozkładu. W garnku leży ludzka głowa, a dookoła mnóstwo krwi. Zalęgły się też larwy i roje much. Ze względu na owady Bogdana nazwano nawet władcą much. Znaleziono także klika przedmiotów, które mogły służyć jako narzędzia zbrodni. Smród, który unosił się w kamienicy sprawiał, że milicjanci, bez przerwy wymiotowali. Kolejny szok przeżyli, kiedy sprawdzili, dlaczego wokół kontenerów ze śmieciami na osiedlu gromadzi się mnóstwo kotów. Okazało się, że Bogdan Arnold ugotowane części ciął wynosił na śmietnik, a koty zjadały je.
Zatrzymanie seryjnego mordercy.
Głównym podejrzanym stał się oczywiście najemca lokalu mieszkalnego, czyli Bogdan Arnold. Morderca wiedział, iż jest poszukiwany, ponieważ wracając z pracy zauważył pod kamienicą tłum ludzi, a w swoim mieszkaniu otwarte okna. Postanowił uciec i schować się na hołdach węgla. Milicjanci szukali go we wszystkich miejscach, w których mógł bywać tj. praca, bary, miejsca publiczne typu parki lub dworce. Szukali również u rodziny i przyjaciół, a nawet po melinach i spelunach. Ogłoszono poszukiwania na terenie całego województwa Katowickiego, a w niektórych rejonach wprowadzono blokady. Informację na temat poszukiwań podawała prasa, radio i telewizja.
Ostatecznie Bogdan Arnold został namierzony przez mieszkańców Katowic, którzy rozpoznali podejrzanego, gdy pojawił się w okolicy huty „Silesia”. Bogdana Arnolda zatrzymano 14 czerwca 1967 r.
Modus Operandii.
Na podstawie materiałów jakie udało się zebrać można dostrzec, iż większość swoich ofiar Arnold poznawał w barze przy alkoholu. Zazwyczaj były to prostytutki, które w ostatecznym etapie zostały zgwałcone i pobite. Morderca nad każdą znęcał się. Bogdana sposobem na morderstwo było uduszenie ofiary lub ciosy zadawane młotkiem w głowę. Ciała rozkawałkowywał, a ich głowy gotował w garnku. Miał skłonności również do obezwładniania kobiet.
Obojętność.
Zadziwiające wydaje się również lekceważące podejście ludzi, którzy mieli do czynienia z tą sytuacją. Sąsiedzi czuli smród i widzieli roje much. W końcu trwało to kilka miesięcy. Jedna z sąsiadek, mieszkająca piętro niżej stwierdziła nawet, że do jej mieszkania przedostaje się dziwna maź, muchy i larwy. Ponadto, kobieta rozmawiając z Bogdanem Arnoldem stwierdziła, że zna ten smród, bo pamięta go z czasów wojny. Powiedziała mężczyźnie, że wie, iż jest to smród rozkładających się ciał i kazała mu coś z tym zrobić. Inni sąsiedzi z kolei widzieli nad ranem w swojej kamienicy kobietę ze związanymi rękoma i podartym ubraniem, która twierdziła, że została zgwałcona i pobita przez mieszkańca tej kamienicy. Podobny lekceważący stosunek do tej kobiety mieli milicjanci, którzy nie wzięli na poważnie jej zeznań. Pamiętać należy, iż w tym czasie jedne zwłoki leżały już w wannie
Z relacji Arnolda wynika, iż kobiety, które go odwiedzały spędzały w tym mieszkaniu kilka godzin, a niektóre nawet całą noc. Mimo to nikt nie podjął odpowiednich decyzji. Nie było żadnych reakcji, które mogłyby zapobiec dalszym zbrodniom i uratować kolejne ofiary.
Wyrok.
Podczas procesu seryjny morderca podkreślał wielokrotnie, iż jest poczytalny i świadomy tego, co się stało. Podobną opinie wydali biegli psychiatrzy, którzy na podstawie obserwacji stwierdzili, że nie dostrzeżono objawów mogących świadczyć o istnieniu procesu psychotycznego. Ponadto, mężczyzna przeczył omamom, a jego wypowiedzi nie nosiły cech urojeniowych. Stwierdzono również, że nie ma podejrzeń, aby symulował.
Obrońca Bogdana Arnolda żądał ponownego przeprowadzenia badań psychiatrycznych, jednak Sąd oddalił ten wniosek.
Ostatecznie mężczyzna przyznał się do winy i po sześciodniowym procesie 9 stycznia 1968 roku został skazany przez Sąd Wojewódzki na potrójną karę śmierci i jednokrotną karę dożywotniego pozbawienia wolności. Na skutek rewizji Sąd Najwyższy zmienił wyrok na czterokrotną karę śmierci. Wyrok wykonano 16 grudnia 1968 roku.
Wszystkie cytaty pochodzą z portalu www.kryminalistyczny.pl, https://kryminalistyczny.pl/seryjny-morderca-bogdan-arnold-wladca-much/, 04.04.2020r.
Skąd informacje, że trzecia prostytutka była niedorozwinięta umysłowo? Jaki był to stopień niedorozwoju? Czy miało to znaczenie dla sprawy?