Patrycja ma 19 lat. Przez Internet poznała chłopaka – wysoki, dobrze zbudowany. Znaczy, tak jej się zdawało. Spodobało jej się poczucie humoru młodego mężczyzny i sylwetka fizyczna. On wysyłał jej zdjęcia, ona mu też – coraz odważniejsze, bardziej intymne. Nagle ich kontakt diametralnie się popsuł. Chłopak bez powodu zażądał kilkudziesięciu tysięcy złotych twierdząc, że inaczej opublikuje fotografie na popularnym portalu społecznościowym. Oto sextortion – współczesny szantaż i udręka wielu osób…
Powyższa historia to uogólnienie i nie jest konkretnym przykładem, natomiast pomoże nam w zrozumieniu coraz bardziej niebezpiecznego i zataczającego szerokie kręgi zjawiska. O ile bowiem szantaż jest nielegalną formą wywierania presji, znaną od wieków to sextortion jest procederem stosunkowo nowym. Przestępstwa zawsze mają ten sam schemat, a szantażyści działają podobnie (choć sposoby na wyciągnięcie tzw. nudesów czyli nagich zdjęć są różne), wykorzystując najczęściej kompleksy i samotność swoich ofiar.
Czym jest sextortion?
Łatwo jest wywnioskować, że sextortion (połączenie angielskich słów sex i extortion – wymuszenie) to forma szantażu, polegająca na zdobyciu intymnych, najczęściej rozbieranych zdjęć ofiary i szantażowanie jej publikacją takich fotografii. Osoby, które dały się „złapać” w spiralę oszusta, zmuszane są do wysyłania im dużych (lub mniejszych, ale bardzo często) pieniędzy na zagraniczne konta albo przekazywania środków w formie kryptowalut, najczęściej bitcoinów. Wszystko, byleby nie opublikował on zdjęć.
Co ważne, w odróżnieniu od sextingu, zjawisko sextortion ma wyłącznie internetowe podłoże. Sextingu dokonują najczęściej ludzie z naszego środowiska, które często zrobiły dotkniętej osobie intymne zdjęcia po kryjomu, bez zgody. W przypadku sextortion, ofiary procederu nie wiedzą kim jest oprawca i jak naprawdę wygląda. „Dobrowolnie” oddały mu swoją intymność, bo ten wykorzystał ich słabości. Później przestępca utwierdza je w przekonaniu, że wszystkiemu są winne, tworząc przykry ciąg przyczynowo skutkowy.
Zaczyna się niewinnie
Przytoczona przez nas historia „Patrycji” to przykład jednej z tych, które kończą się trudną próbą wykaraskania z rąk szantażysty. Wszystkie zaczynają się podobnie. Ofiara zakłada konto na portalach randkowych lub społecznościowych. Opisuje swoje pasje, gust muzyczny i zaczyna się uzewnętrzniać. Co ważne, niezależnie od wieku, bo zjawisko sextortion dotyczy zarówno małoletnich (po 14- 15 lat) jak i starszych osób w wieku powyżej 60, 70 lat.
Szantażysta zaczyna od wzbudzenia zaufania. Podziela zainteresowania potencjalnej ofiary. Pisze z nią często i sukcesywnie. Sprawia wrażenie porządnej osoby. Nieraz udaje niedostępnego, wzmagając ciekawość ofiary. W czasie rozmów wyciąga też kolejne informacje. Wie, że „Patrycję” rzucił chłopak, że wstydzi się swojego ciała i niechętnie się nim dzieli. Przestępca udaje, że wspiera ofiarę – prawi komplementy, chwali inteligencję i wygląd. Staje się najlepszym przyjacielem i kompanem. Krok po kroku zaczyna zbliżać się do swojej „zdobyczy”, burząc kolejne ściany, chwiejąc samokontrolą i łamiąc tabu.
To on wykona pierwszy krok
Gdy internetowy podrywacz wyczuje odpowiedni moment, zdecyduje się na kolejny krok. To on pierwszy zacznie przesyłać intymne zdjęcia. Wzbudzi tym zaufanie ofiary.
– Przecież to on pierwszy wysyła zdjęcia, nic mi więc nie grozi – bardzo często myślą oszukane osoby. To błąd, bo doświadczeni oszuści korzystają z baz zdjęć, podszywając się pod konkretnych modeli. Tak naprawdę ofiara nigdy nie widziała prawdziwego oblicza szantażysty.
Wtedy przestępca zaczyna naciskać na intymne zdjęcia osoby, którą będzie później nękał. Robi to delikatnie, z umiarem. Bazuje na swoim doświadczeniu i poprzednich relacjach. Namawia do uzewnętrznienia, wskazuje zalety („przecież wyglądasz pięknie, czas pozbyć się kompleksów!”). Koniec końców wyciąga od ofiary kilka zdjęć. Ofiara myśli, że zaczyna się piękny związek, trwający długie lata albo fantastyczna, wakacyjna przygoda. Nic z tych rzeczy. Teraz relacja przerodzi się w piekło.
Dlaczego przestałeś pisać?
Dla „Patrycji” szokiem było to, że szantażysta przestał się odzywać. Pisała do niego i zaczepiała. Cisza. Najpierw zaczęła się martwić. Może
stało mu się coś złego? Szybko jednak dotarło do niej, że padła ofiarą oszusta. Ten w końcu się odezwał. Zażądał 50 000 złotych, przelanych na zagraniczne konto. Zagroził, że opublikuje wszystkie zdjęcia, a cały świat zobaczy jej „szpetne ciało”. Wiedział, że dziewczynie zależy na relacjach z rodzicami, stąd stwierdził, że w ich oczach całkowicie ją skompromituje. Wzięła kredyt, do tego opróżniła oszczędności rodziców przeznaczone na mieszkanie dla niej i… zapłaciła.
Dziewczyna załamała się psychicznie. Przestała przychodzić na zajęcia na uczelni, odzywać się do przyjaciół i rodziny. Nachodziły ją myśli samobójcze. Co jakiś czas spoglądała na telefon, obawiając się, że tajemniczy nieznajomy zażąda kolejnych pieniędzy. Przez jakiś czas miała spokój, jednak smutna sprawa nie dawała jej spać. Gdy powoli wychodziła na prostą, szantażysta znów się odezwał. Tym razem chciał 100 000 złotych. To dla Patrycji za dużo, zdecydowała, że ze sobą skończy. Uratowali ją rodzice, którzy zaniepokojeni zachowaniem dziewczyny postanowili z nią porozmawiać. Niestety, zjawisko sextortion może doprowadzić do poważnych problemów z psychiką ofiary, włącznie z próbami samobójczymi. Nie można do tego dopuścić.
Uważaj na inne formy
Szantażyści stosują też inne formy sextortion. Często czekają, aż ofiara sama do nich napisze. Wtedy od razu namawiają do wysłania tzw. nudesów. Są natarczywi, natrętni i nie chcą rozmawiać bez pokazania intymnych fotografii. Niektórzy sięgają po jeszcze bardziej perfidne metody. Wysyłają podejrzane linki i poprzez zainstalowane na nich oprogramowanie wykradają zdjęcia z chmur internetowych i podobnych serwerów.
Warto pamiętać, że zjawiskiem sextortion może być dotknięta również osoba, która… nie pisała i nie klikała w link od żadnego oszusta. Ten wykorzystał bowiem źle zabezpieczony komputer, sieć lub telefon i samodzielnie włamał się do jego struktury, przejmując zgromadzone tam dane – w tym zdjęcia.
Nie klikaj więc w nieznane linki czy nie wchodź na podejrzane strony internetowe. Nie trzymaj też intymnych zdjęć w chmurze czy na innym serwerze. Dobrze zabezpieczona sieć Wi-Fi (długim, skomplikowanym hasłem), kontrolowanie aktualizacji komputera i unikanie podłączania sprzętów elektronicznych do podejrzanych sieci bezprzewodowych to podstawa, która uchroni Cię przed przykrymi konsekwencjami.
Jak się chronić przed tym zjawiskiem?
Przede wszystkim pamiętaj, że nie możesz mówić, że Ciebie albo Twojej rodziny to nie dotyczy. Nawet najmniejszy błąd może przerodzić się w koszmar. Rodzice na pierwszym miejscu powinni stawiać dobro dzieci. Wskazana jest umiarkowana kontrola treści, które przeglądają nastolatki. Dbaj o kontakt z dzieckiem, bo dzięki temu szybciej dowiesz się o nowej, internetowej relacji córki lub syna. Uświadamiaj też je przed zagrożeniem płynącym z Internetu i pokazuj, dlaczego intymność należy zachować, a nie dzielić się nią z nieznajomymi. Zainteresuj się też zabezpieczeniami w domowym Wi-Fi.
A co jeżeli oszust przejął już zdjęcia Twoje lub dzieci? Przede wszystkim pamiętaj, że ofiara w żadnym stopniu nie jest winna przestępstwu. Choć szantażysta będzie próbował na siłę wzbudzić poczucie winy, tylko on odpowiada za niezgodne z prawem czyny. Zjawisko sextortion zagrożone jest karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do nawet 5 lat i warto powiadomić o tym oszusta. Co więcej, niezwłocznie zgłoś się na policję. Psychologowie radzą również o tym poinformować przestępcę, bo ze strachu może on zrezygnować z działań. Policjanci i psychologowie twierdzą natomiast, że najgorszą możliwością jest zapłata. Wskazuje ona na zdesperowanie i strach ofiary. Szantażysta błyskawicznie to wyczuje i będzie próbował wyciągnąć kolejne pieniądze, a cały swój czas poświęci na zatruwaniu Ci życia.
Statystyki są przerażające!
Choć problem szantaży na tle seksualnych dotyczy wszystkich (jak pisaliśmy, zdarzają się przypadki osób starszych, które również padły ofiarą przestępstwa), to głównie skupia się on na nastolatkach. Z badań NASK (państwowego instytutu badawczego, trzymającego „pieczę” nad regulacjami związanymi z Internetem w kraju), prawie 10 procent nastolatków wysłało kiedyś swoje intymne zdjęcia osobom, które poznały w sieci.
Działający przy NASK portal dyzurnet.pl codziennie odbiera sygnały o rozpowszechniającej się fali szantażystów związanych z sextortion. Co przerażające, NASK podaje, że przestępcy są już mocno zorganizowani, tworząc „biura” pracy i swego rodzaju call-center, w którym masowo wyciągają zdjęcia ofiar. Nie korzystają z nich wyłącznie w celu szantażu. Fotografie osób nieletnich (które najczęściej nie mają małych i dużych środków do opłacenia żądań sprawcy) lądują na aukcjach dla pedofilów, w ciemnej części Internetu.
Warto zaznaczyć, że zjawisko jest rozpowszechnione na terenie Stanów Zjednoczonych, Azji oraz Europy. Praktycznie cały świat musi zmagać się z działaniami szantażystów. Eksperci zwracają przy okazji uwagę na zdjęcia zamieszczane na portalach społecznościowych. Te też mogą być wykorzystywane przez przestępców, np. do lepszego zorientowania się w zainteresowaniach ofiary lub jako dodatek do zdobytych fotografii intymnych. Miej oczy szeroko otwarte! To najlepszy sposób na uniknięcie przykrych konsekwencji chwilowego zapomnienia i kontaktu z niebezpiecznym szantażystą!
Autor tekstu: Pan Marcin Lewicki.