15-letnia Maja Kulpa była rodowitą wrocławianką. Miała starszą siostrę. Rodzice Mai byli znanymi ludźmi. Mama, artystka-malarka i arteterapeutka. Prowadziła zajęcia w domu kultury na wrocławskim osiedlu Gaj. Lubiła pracę z dziećmi, a dzieci uwielbiały ją. Życie rodziny do feralnego dnia było ułożone i płynęło w dość spokojnej atmosferze.
Maja Kulpa była normalną dorastającą dziewczyną. Uwielbiała grać na gitarze i robiła to doskonale. Uczęszczała do wrocławskiej szkoły muzycznej. Była taka jak inne nastolatki w jej wieku. Uczyła się dobrze i nie sprawiała problemów wychowawczych.
Dzień, zaczął się jak każdy inny
Wiesław M. był bezdomnym 27-latkiem, utrzymującym się przede wszystkim z kradzieży. Pochodził z Kędzierzyna-Koźla. W swoim młodym życiu spędził blisko siedem lat w zakładzie karnym. Maja Kulpa, dziewczyna, przed którą było całe życie, miała potwornego pecha, że na swojej drodze napotkała bezwzględnego mordercę, jakim okazał się Wiesław M.
26 września 2008 r. rozpoczął się jak każdy inny. Jednak dla młodziutkiej Mai był dniem, w którym spotkała potwora. Tego dnia nastolatka planowała wraz z przyjaciółkami udać się na koncert do klubu Madness na wrocławskich Hubach. W ostatnim momencie, koleżanki Mai odmówiły wyjścia, więc dziewczyna postanowiła pojechać sama. Zdarzało jej się wychodzić do klubów, ale zawsze wracała do domu na czas. Rodzice nie mieli powodów, by nie ufać córce, ponieważ była rozsądna i nie nadużywała ich zaufania. Podobnie było feralnego dnia. Maja poinformowała swoich rodziców, że zamierza udać się na koncert zespołu muzycznego. Nie miała wystarczających środków finansowych, więc poprosiła mamę o większą sumę pieniędzy. Otrzymała określoną kwotę, jednak była ona zbyt niska. Zrezygnowana wyszła z domu około godziny 17. Obiecała, że wróci o 22.
O godzinie 17:30 Maja dotarła na miejsce, gdzie miał odbyć się koncert. Pod tym samym klubem, zupełnie przypadkowo znalazł się Wiesław M. Podróżował on pociągami z miasta do miasta, licząc na zyski od nowo poznanych kobiet. W tym czasie powinien przebywać w zakładzie karnym. Nie powrócił jednak do niego po uprzednio otrzymanej przepustce. Maja Kulpa podeszła do niego po pieniądze. Dziewczyna zbierała na wejściówkę do klubu. Gdy okazało się, iż Wiesław M. nie ma pieniędzy, żeby poratować młodą wrocławiankę, zaproponował dziewczynie wspólną zbiórkę od czekających pod klubem osób. W dość krótkim czasie udało im się uzbierać określoną kwotę. Atmosfera była miła, a Maja wyglądała na zadowoloną.
Morderstwo Mai
Było jeszcze wcześnie, więc po uzbieraniu kwoty przewyższającej cenę biletów, Maja zaproponowała nowo zapoznanemu koledze udanie się do pobliskiego sklepu i zakupienie alkoholu. Chłopak zgodził się bez namysłu i razem udali się w stronę monopolowego. Po dokonaniu zakupów para udała się w odludne miejsce w stronę pobliskich garaży, aby wypić zakupiony alkoholu. To właśnie tam miało dojść do sytuacji, w której Maja Kulpa została brutalnie zamordowana przez Wiesława M. Z relacji mężczyzny wynika, iż pocałował się z Mają, a gdy próbował włożyć jej rękę między nogi, dziewczyna zezłościła się i uderzyła go w twarz. Ruch ten bardzo zezłościł chłopaka i zaatakował nastolatkę. W trakcie śledztwa zeznał: – Wkurzyłem się, i tak to się skończyło, że jej oddałem. Byłem trochę pijany, ale nie na tyle, by niczego nie pamiętać. Wróciłem pod klub i poszedłem na koncert. A co było dalej z tą małą, tego nie wiem.
Ciało Mai Kulpy zostało znalezione następnego dnia. Przypadkowa osoba, spacerująca ze swoim pupilem zauważyła leżącą w krzakach nastolatkę. Nie żyła. Ciało było zmasakrowane. Widok i miejsca zdarzenia nie pozostawał złudzeń. Dziewczyna została w bardzo brutalny sposób zaatakowana, zgwałcona i pobita. Pokrzywdzona przed śmiercią doznała wielopostaciowych obrażeń ciała, m.in. głowy i miejsc intymnych. Na tym nie poprzestał. Dusił ją, kopał po twarzy i skakał po całym ciele. Po brutalnym akcie morderca okradł Maję i udał się na pobliską stację benzynową, aby zmienić okrwawione ubrania.
Śledztwo w sprawie zabójstwa
Poszukiwanie sprawcy zbrodni nie należało do najłatwiejszych. Nie było konkretnego podejrzanego, a sprawcą mógł być tak naprawdę każdy. W toku śledztwa przesłuchano wszystkich uczestników koncertu. Dzięki zeznaniom sporządzono portret pamięciowy mężczyzny, który feralnego wieczoru towarzyszył ofierze. Zeznania świadków doprowadziły śledczych do Wiesława M., który w czasie zatrzymania przebywał wraz ze swoją dziewczyną w Opolu. 5 października 2008 r. został zatrzymany, a dzień później doprowadzony do prokuratury.
Początkowo, Wiesław M. nie przyznawał się do winy. Jednak dowody jednoznacznie wskazywały na jego winę. Podczas procesu morderca nie miał odwagi spojrzeć w oczy rodzinie zamordowanej Mai. 24 listopada 2009 został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie najwcześniej po 35 latach.
Pamiętam to morderstwo. Byłem wtedy w wsowl. Jej ojciec był chyba pułkownikiem.