Nowy Staw, województwo pomorskie, to tutaj w parafii pod wezwaniem św. Mateusza Apostoła ksiądz popełnił samobójstwo. Wcześniej usłyszał zarzut molestowania 9-letniego chłopca. Czy był winny? Do winy się nie przyznał. Został zawieszony w pełnieniu obowiązków, a następnie powiesił się. Winy księdza nigdy nie udowodniono.
Okoliczności samobójstwa księdza
Do tragicznych wydarzeń w Nowym Stawie doszło w sierpniu 2012 r. Ksiądz Dariusz przyjechał do parafii trzy lata wcześniej. Parafianie od razu obdarzyli nowego wikarego sympatią, a prowadzone przez niego msze cieszyły się dużą popularnością, nawet wśród mieszkańców okolicznych wsi. Interesował się życiem wiernych i był zaangażowany w życie parafii. Chętnie zajmował się organizowaniem czasu wolnego dla dzieci należących do wspólnoty wiernych. Był odpowiedzialny m.in. za wycieczki czy turnieje piłkarskie. Nagle, w lutym, z szanowanego kapłana stał się podejrzanym o pedofilię. Prokuratura rozpoczęła przeciwko niemu śledztwo, a ksiądz Dariusz zniknął z parafii. Kuria zawiesiła go w posłudze duszpasterskiej. W maju usłyszał zarzuty.
Prokuratura Rejonowa w Malborku postawiła Dariuszowi S. zarzut dopuszczenia się czynności seksualnych z osobą małoletnią poniżej 15 roku życia. Sprawę na policję zgłosiła matka 9-letniego ministranta zaniepokojona zachowaniem syna, który miał być ofiarą księdza. Chłopca przesłuchano w obecności psychologa, by potwierdzić jego wiarygodność. Psycholog orzekł, że dziecko nie ma skłonności do konfabulacji. Jednak, ksiądz nie przyznał się do winy, ale kuria zawiesiła go w wykonywaniu obowiązków na czas wyjaśnienia sprawy. Przez kilka miesięcy miał także zakaz przebywania na terenie parafii. W sierpniu wrócił i powiesił się na plebanii.
Ciało księdza znaleziono w czwartek rano w jednym z pokoi. Prawdopodobnie zabił się w środę wieczorem, a ciało odkrył ksiądz proboszcz. Sekcja zwłok wykluczyła udział osób trzecich, a tym samym potwierdziła samobójstwo. Przy zwłokach 40-letniego Dariusza S. znaleziono kilka listów pożegnalnych zaadresowanych do różnych osób. Treść żadnego z nich nie została ujawniona.
Ksiądz podpalił się na grobie rodziców. Do dziś nie wiadomo, czy był winny
Czy ksiądz samobójca był pedofilem?
Dariusz S. to kolejny duszpasterz młodzieży oskarżany o dopuszczenie się czynności seksualnych z dzieckiem. Nieoficjalnie wiadomo, że czynności te polegały na onanizowaniu chłopca. Zarzuty wniosła matka dziecka, które z dnia na dzień stało się wycofane i zamknięte w sobie. Zaalarmowana dziwnym zachowaniem syna kobieta skłoniła go do zwierzeń i wyznał jej, że ksiądz Dariusz wkładał mu rękę w majtki. Psycholog potwierdził wiarygodność zeznań chłopca, a prokuratura wszczęła przeciwko księdzu postępowanie. W toku śledztwa nie ujawniono więcej ofiar molestowania.
Mimo tego, oskarżenia wobec 40-letniego Dariusza S. skłoniły pozostałych rodziców do refleksji. Inna matka twierdziła, że jej syn po powrocie ze wspólnego wyjazdu z księdzem zrezygnował z posługiwania do mszy jako ministrant. Świadkowie opisywali duchownego jako osobę miłą i przyjazną, ale też dziwną. Jedna z nauczycielek z nowostawskiej szkoły przywołała plotki, które krążyły na temat księdza Dariusz w poprzedniej parafii. Podobno lubił on chłopców, zwłaszcza młodszych, a na organizowanych przez niego pielgrzymkach często dochodziło do niepokojących zdarzeń. Więc dlaczego nikt nie zareagował?
W obliczu zarzutów i plotek ksiądz został zawieszony w czynnościach duszpasterskich i skierowany na urlop zdrowotny. Po kilku miesiącach nieobecności w parafii wrócił, żeby powiesić się na plebanii. Do dziś nie wiadomo, czy zrobił to z poczucia winy za wyrządzone krzywdy, a może pod wpływem presji niesłusznych oskarżeń. Winy nigdy mu nie udowodniono, ale zeznania 9-letniego ministranta na zawsze pozostawiły cień na jego kapłańskiej reputacji.