11 września 1986 r. w domu przy ulicy Firleja w Elblągu ujawniono ciało kobiety. Otrzymała kilkadziesiąt ciosów nożem. Była to Urszula Zdybska. Sprawcy nigdy nie złapano, a sprawa trafiła do Archiwum X, gdzie jest badana. Czy uda się ustalić mordercę? A może tajemnicza zbrodnia sprzed lat pozostanie niewyjaśniona?
Urszula Zdybska — co wiemy o ofierze?
Urszula Roma Zdybska po rozwodzie zamieszkała w części domu przy ulicy Firleja, który dzieliła z mężem, reszta budynku należała do niego. Do jej dyspozycji pozostawał jeden pokój, łazienka oraz kuchnia znajdujące się na parterze. Mężczyzna nie mieszkał w domu na stałe, bo zasiedlił się już w innej części miasta, ale często odwiedzał go z nową partnerką. Wspólnie urządzali swoją część, być może z myślą o przeprowadzce. 10 września 1986 r. również tam byli. Po ujawnieniu zbrodni zeznali, że tego dnia, około godziny 18, widzieli młodego mężczyznę, który kręcił się w pobliżu mieszkania Urszuli. Zeznania byłego męża i jego partnerki pozwoliły stworzyć portret pamięciowy potencjalnego sprawcy. Dodatkowo uznali oni, że najprawdopodobniej był on obcokrajowcem.
W chwili śmierci Urszula Zdybska nie posiadała stałego zatrudnienia. Za życia łapała się różnych prac. Była kelnerką, sprzedawczynią w kiosku, a także sprzedawała towary z Niemiec, które otrzymywała od bliskich oraz pośredniczyła w wymianie waluty. Kilka dni przed śmiercią odwiedziła znajomą w Gdańsku, żeby odebrać od niej paczkę z produktami na sprzedaż. 10 września, czyli dzień przed ujawnieniem zwłok, odwiedzała jeszcze sąsiadów i znajomych, aby dostarczyć im zamówione towary. Zeznali oni później, że była bardzo ładnie ubrana. Wspominała także, że jest z kimś umówiona. Sąsiadka ofiary o 22.30 widziała światło w oknie mieszkania Urszuli. Możliwe, że właśnie wtedy doszło do zabójstwa.
Okoliczności morderstwa — co ujawniło miejsce zbrodni?
Ciało Urszuli Zdybskiej znalazł sąsiad, który przyszedł odebrać zamówione marki niemieckie. Był to czwartek, 11 września 1986 r. około godziny 16.20. Mężczyznę zaniepokoiły uchylone drzwi do mieszkania, więc wszedł do środka. Nie spodziewał się tego, co tam zastał. W pokoju, na tapczanie leżały nagie zwłoki kobiety pokryte krwią. Od razu zawiadomił innego sąsiada, a następnie wspólnie zadzwonili po milicję oraz na pogotowie.
Funkcjonariusze zabezpieczyli mnóstwo śladów pozwalających odtworzyć wydarzenia poprzedniego wieczora. Urszula Zdybska na pewno przyjmowała gości, o czym świadczyły talerze, szklanki i kieliszki na stole. Kobieta w chwili zabójstwa nie miała na sobie ubrań. Podczas ataku była naga. Jej ubrania zostały rozrzucone po pokoju, ale nie nosiły śladów krwi. Niewykluczone, że spotkała się z mężczyzną, który napadł na nią przed odbyciem stosunku seksualnego. W chwili śmierci Urszula Zdybska była pod wpływem alkoholu. Obok ciała leżał słownik polsko-niemiecki, a na jej brzuchu spoczywało Pismo Święte otwarte na Ewangelii św. Łukasza. Nie wiadomo czy był to przypadek, czy świadomy przekaz ze strony mordercy. Mieszkanie nosiło ślady przeszukiwania, zostało splądrowane. Być może, sprawca szukał czegoś konkretnego. W kuchennej szafce znaleziono ukryte noże pokryte krwią ofiary.
Urszula Zdybska zginęła od wielokrotnych ciosów nożem. Na jej ciele odkryto około 60 ran kłutych w okolicach głowy i tułowia. Prawdopodobnie przed śmiercią została także brutalnie pobita, o czym świadczą wybite zęby i obrażenia wewnętrzne. Atak trwał od kilku do kilkunastu minut. Zabójca był bardzo agresywny, kierowała nim nienawiść, działał pod wpływem silnego wzburzenia emocjonalnego, co wyklucza przypadkowość zbrodni.