Spędzał wieczór ze znajomymi w barze. Kamery nie zarejestrowały, żeby z niego wychodził, a tylnego wyjścia nie było. Nic nie wskazywało na to, by kiedykolwiek opuścił to miejsce. A jednak zniknął bez śladu. Co spotkało młodego mężczyznę? Czy to możliwe, że wciąż żyje? Ta sprawa do dziś pozostaje zagadką.
Wieczór w barze — kulisy zaginięcia Briana
W dniu zaginięcia Brian Shaffer miał 27 lat. Studiował medycynę na Ohio State University. Zaginął w nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2006 roku. Wybrał się ze znajomymi do baru, by uczcić koniec egzaminów na uczelni i początek studenckiej przerwy wiosennej. Wcześniej tego dnia jadł obiad ze swoim ojcem. Mężczyzna wspominał, że syn wyglądał na wykończonego, ale pomyślał, że to przez naukę do egzaminów oraz niedawną śmierć matki, która zmarła na nowotwór w marcu tego samego roku. Mimo zmęczenia wieczorem chłopak planował wypad ze znajomymi.
Koledzy Briana opisywali go jako pilnego studenta lubiącego rozrywkowy styl życia. Bez problemu godził naukę z imprezami. Był w stałym związku z Alexis Waggoner, która również studiowała medycynę. Para planowała wspólny wyjazd do Miami, gdzie chłopak prawdopodobnie chciał poprosić ją o rękę. Plany pokrzyżowało jego zaginięcie.
31 marca około 21:00 Brian Shaffer spotkał się ze swoim kolegą Clintem Florencem w barze Ugly Tuna Saloona. Mężczyźni wspólnie świętowali zakończenie egzaminów na studiach. O 22:00 Brian zadzwonił do swojej dziewczyny, która pojechała odwiedzić rodziców. Podczas rozmowy wyznał jej miłość i cieszył się na wspólny wyjazd za dwa dni. Między 22:00 a 24:00 Brian wraz z Clintem odwiedzili kilka barów, gdzie pili alkohol i dobrze się bawili. Po północy dołączyła do nich znajoma Clinta i wrócili do baru, w którym zaczęli, czyli Ugly Tuna Saloona. To właśnie tam Brian był widziany po raz ostatni. Nagle, odłączył się od znajomych, a oni czekali na niego aż do zamknięcia baru o 2:30. Nie było go wśród wychodzących gości, dlatego pomyśleli, że pijany wrócił do domu. Jednak jego nagłe zniknięcie zaniepokoiło bliskich, którzy cały weekend próbowali się z nim skontaktować. Na próżno, Brian nie dawał znaku życia. Nie pojawił się także 3 kwietnia na lotnisku, skąd wraz z dziewczyną mieli lecieć do Miami. Jego bliscy czuli, że musiało wydarzyć się coś złego, dlatego natychmiast zgłosili jego zaginięcie na policję.
Porwał samolot i rozpłynął się w powietrzu – tajemnica D.B. Coopera
Poszukiwania Briana — policyjne śledztwo
Z początku wydawało się, że sprawę zaginięcia Briana Shaffera uda się szybko wyjaśnić, bowiem przed barem znajdowała się kamera, która nagrała wydarzenia z feralnej nocy. Policjanci byli przekonani, że nagranie pokaże, o której Brian opuścił bar i w którą stronę się udał. Okazało się, jednak, że w żadnym momencie nagrania nie widać, żeby student opuszczał bar. Co więcej, lokal posiadał tylko jedno wyjście, więc niemożliwe, żeby Brian niepostrzeżenie się wymknął. Ostatni raz monitoring uchwycił mężczyznę o 1:55, gdy przed barem rozmawiał z dwiema kobietami. Potem wrócił do środka i ślad po nim zaginął.
Rozwieszono plakaty z wizerunkiem Briana, rozdawano ulotki. W poszukiwania chłopaka włączył się nawet wokalista jego ulubionego zespołu Eddie Veder, ponieważ dowiedział się, że Brian przed zniknięciem kupił bilet na koncert Pearl Jam, który miał odbyć się w maju 2006 roku. Nagłośnił sprawę podczas jednego z koncertów, a w 2010 roku zadedykował Brianowi piosenkę „Come Back”.
Bliscy Briana Shaffera zostali przebadani wariografem, jedynie jego kolega Clint odmówił. Brakowało jakichkolwiek dowodów czy poszlak, które mogłyby wskazywać na to, co stało się ze studentem. Brian nigdy nie wrócił do domu, jego auto stało zaparkowane tak, jak je zostawił, z mieszkania nic nie zginęło, nie zarejestrowano też żadnej aktywności jego karty kredytowej czy telefonu, który został wyłączony. Śledztwo utknęło w martwym punkcie.
Alexis, dziewczyna Briana, codziennie dzwoniła do niego w nadziei, że w końcu odpowie. Pewnego dnia, zamiast poczty głosowej usłyszała trzy sygnały połączenia. Powiadomiła rodzinę zaginionego, oni także zadzwonili i usłyszeli sygnał. Policja skontaktowała się w tej sprawie z operatorem, ale uznano to za błąd systemu. Kolejna nadzieja na odnalezienie mężczyzny pojawiła się w 2017 roku, kiedy to ktoś z włoskiej szkoły medycznej zalogował się na maila Briana. Niestety, był to kolejny ślepy zaułek.
Wokół zaginięcia Briana Shaffera narodziło się wiele hipotez. Jedna z nich głosiła, że student wymknął się drzwiami dla personelu, które prowadziły do remontowanej części budynku, gdzie znajdował się bar. Policja obaliła tę tezę, posługując się psami tropiącymi, które nie wyczuły w tamtym miejscu zapachu chłopaka. Inna hipoteza zakładała, że Brian przebrał się w łazience, wmieszał w tłum wychodzących gości i w ten sposób opuścił lokal. Jeszcze inna, że z powodu śmierci matki popadł w depresję i mimo udanego życia postanowił uciec i rozpocząć nowe życie. Jednak żadna z nich się nie potwierdziła. Brian do dziś pozostaje zaginiony i nikt nie wie, co mu się przytrafiło i czy w ogóle jeszcze żyje.